3.300 km AFRYKAŃSKIEJ PRZYGODY...
- grzegorzkoziolek
- 10 wrz 2023
- 10 minut(y) czytania
11.08.2023r.
W dniu dzisiejszym czekała nas dosyć długa podróż do Swakopmund. Miasto zbudowane rękoma więźniów obozu koncentracyjnego założonego tutaj przez Niemców 😬😳. Przed nami 180 km po szutrowej drodze, a po drodze w planie kanion Kuiseb, z suchym korytem rzeki o tej samej nazwie 🏞️, oraz zwrotnik koziorożca (Tropic of Capricorn)🌌.
Po przejechaniu ponad 180km dotarliśmy najpierw do miasteczka portowego Walvis Bay, a stamtąd jeszcze tylko 20km do czwartego co do wielkości miasta w Namibii - Swakopmund 🌆🏙️.
Miasteczko wyglada dosyć oryginalnie - zaczynajac od faktu, że pojawia się nagle pośrodku pustyni. Po drugie architektura niemiecka, niemieckie nazwy, niemieckie kiełbasy, niemieckie piwo, niemieccy turyści. 🏜️ Generalnie niemiecki ład i porządek, i poczuliśmy się jak w Niemczech. 😳🤣
Niewątpliwie uroku dodaje mu położenie nad przepięknym, wzburzonym i zimnym oceanem atlantyckim 🌊🌊🌊.🤣.
12.08
Dzisiaj rano po dosyć wczesnej pobudce i szybkim śniadaniu udaliśmy się na całodniową wycieczkę, która tak naprawdę była celem naszej podróży do Swakopmund. 🛥️
Zaczęliśmy od rejsu katamaranem po Sandwich Harbour, który wypływał z portu z Walvis Bay. Ledwie wypłynęliśmy z portu na naszym katamaranie pojawił się gość - pelikan 🥰😲. Spacerował pomiędzy nami jak jakiś celebryta i pozował do zdjęć. Nawet się śmialiśmy, że pracuje dziś od 8 do 16, a w ramach pracy ma zagwarantowany posiłek 🤣🤣🤣. Nie musieliśmy długo czekać, a pokazały się delfiny 🐬🐬🐬. Liczyliśmy jeszcze na wieloryby, ale niestety tym razem się nie udało 🥹🐳
Na sam koniec na naszym pokładzie pojawił się jeszcze jeden gość - tym razem foka 🦭. Wskoczyła na pokład bez niczyjej zachęty czy pomocy, ale potem od razu załoga poczęstowała ją rybkami. 🐟 Foczka była bardzo towarzyska, dzieci nie mogły się nią nacieszyć. Jak skończyły się rybki nie chciała w ogóle zejść z pokładu. Załoga pokazała jej puste wiaderko i w końcu odpuściła. 😳😲🤣🤣🤣
Na zakończenie rejsu był jeszcze lunch - mnóstwo dobrego jedzenia np. ostrygi, a do tego szampan - żyć nie umierać! 🍾🥂
Po rejsie pojechaliśmy na wyprawę „off roadową” do Parku Narodowego Namib Naukluft. Przez 3 godziny jeździliśmy po wydmach wzdłuż wzburzonego oceanu. Jak dla nas dosyć ekstremalna przejażdżka.
Chłopaki byli zachwyceni, szczególnie kiedy kierowca driftiwał lub zjeżdżał w dół po stromej wydmie.
Ja byłam trochę mniej zachwycona, bo oczywiście odchorowałam tą jazdę po wybojach i wertepach 🤦♀️🤷♀️.
Za to widoki na ocean czy pustynię znowu były zachwycające 🤩🤩🤩.
Na zakończenie wycieczki był poczęstunek i szampan na wydmach, bardzo miły akcent na koniec wycieczki. Generalnie częstowanie szampanem jest wpisane w gościnność 🥰🫶👍. Takie zwieńczenie osiągniętego celu. Wdrożyliśmy więc ten całkiem przyjemny akcent do naszej wyprawy🤩🤩🤩. Od tego momentu zawsze jakiś szampan jechał w naszej lodówce, czekając na mniejsze i większe chwile w plenerze…🥂🍾
13.08
Dzisiaj czekały na nas ostatnie atrakcje na wybrzeżu 🌊🌊🌊. Pogoda nie była zachęcająca - niebo w pełni zachmurzone i siąpił deszcz, temperatura 17 stopni 🥶🌨️☁️.
Po wyjechaniu z apartamentu szybkie zakupy, bo przez najbliższe trzy dni mamy noclegi na kempingach. ⛽️🛒
Następnie pojechaliśmy drogą wzdłuż wybrzeża do miejsca które nazywa się Skeleton Coast - tzw. wybrzeże szkieletowe. To tutaj na mieliźnie znajdują wraki różnych statków, a na pustyni także wrak samolotu. ⚓️☠️
Dojechaliśmy także do miejsca zwanego Cape Cross - tutaj portugalsku podróżnik Diogo Cao zostawił w hołdzie swojemu królowi krzyż. ✝️ A teraz również w tym miejscu można podziwiać kolonię uchatek. 🦭🦭🦭
Gdy tam podjechaliśmy i wyszliśmy z samochodu myśleliśmy, że nie damy rady ich pooglądać - smród niebywały! 😲🤨🫣Ale okryliśmy twarze kominami i ruszyliśmy na podglądanie. 👀👁️ Wyglądało to obłędnie, bo takiej ilości uchatek w jednym miejscu jeszcze nie widzieliśmy: jedne kąpały się w oceanie, inne wylegiwały się na skałach lub piachu. Jeszcze inne wydawały z siebie różne dźwięki, a nawet się ze sobą kłóciły. Na mnie i na chłopcach największe wrażenie zrobiły jednak uchatki mamy karmiące swoje dzieci piersią. Cudne! 🦭🦭🦭🥰🫶
Na zakończenie dnia czekał nas nocleg w miejscu bardzo oryginalnym - na kampingu Spitzkoppe - pośród skał. 🪨🪨🪨
Dzieci biegały po nich przez całe popołudnie szukając góralek ( to takie zwierzątka przypominające ni to wiewiórki ni to świnki morskie, ale większe).
Dorośli w tym czasie oczywiście rozkładali obóz. ⛺️🔥
Pod wieczór wszyscy zabrali się za przygotowanie grilla i ogniska. Dzieci znalazły wysuszone drzewo i tak długo przy nim majstrowały, aż poznosiły taką ilość gałęzi, że ognisko mogłoby palić się przez dwa dni. 🫣🤣👍🫶🔥. Umiejetność posługiwania się siekierką i piłą rozwija się tutaj każdego dnia.
Wieczorem niebo urządziło nam spektakl jakiego jeszcze nigdy nie widzieliśmy. Drogę mleczną mieliśmy na wyciągnięcie ręki. 🌌🌌🌌🤩
14.08
Dzień zaczęliśmy od szybkiego śniadania i pakowania naszego obozu.
W planie mieliśmy kilka spacerów po terenie Spitzkoppe - zobaczyliśmy łuk skalny Rock Arch i
Bushman Paradise. To drugie miejsce kryło rysunki narysowane przez ludy mieszkające tutaj tysiące lat temu 🎨✍️👀
W drodze do kolejnego kampingu pośrodku pustyni nasza przewodniczka złapała gumę. Ale w grupie siła i cała trójka kierowców zabrała się za wymianę koła. 🛞🛞🛞
Wojtek oczywiście przespał całą akcję.💤🤣🫣
Ale generalnie były z tego także korzyści, bo zatrzymaliśmy się w pobliskim miasteczku, aby wykupić nową oponę, a reszta ekipy miała czas na obiad i kawę w miejscowej restauracji. 🍟🍔🍲☕️
Potem szybciutko dojechaliśmy do dzisiejszego noclegu - Brandberg White Lady Camping - kamping usytuowany u stóp najwyższego szczytu w Namibii - góry Brandberg.
Wieczorem (dzięki Bartkowi, który rozpalił ogień przy prysznicu) był upragniony ciepły prysznic, ognisko i kolacja. A nasi towarzysze wyprawy świętowali 17-tą rocznicę ślubu. 🎂🥂Mieszkańcy okolicznej wioski odwiedzili nas i zrobili dla nas show - śpiewali piosenki i tańczyli 🕺🏾💃. Magia!
15.08
Dziś rano opuściliśmy kamping pod górą Brandberg i pojechaliśmy prosto do wioski ludu Damara ( tzw. Living museum). 🛣️🗺️
Tam przewodniczka opowiadała nam o ich zwyczajach, a mieszkańcy pokazali nam jak robili broń, czym się leczyli oraz grę, która umilała im czas. Próbowaliśmy ogarnąć zasady tej gry polegającej na przerzucaniu kamyczków z jednej dziurki do drugiej, ale po 15 minutach tłumaczenia, dalej byliśmy w punkcie wyjścia, czyli nie wiedzieliśmy nic 🤣😂🤷♀️
Widzieliśmy także warsztat pracy kobiet, które robią bardzo oryginalną biżuterię np. ze strusich jaj 💍👜. Na zakończenie były dwa pokazy: pierwszy to tradycyjny sposób rozpalania ognia 🔥, drugi to plemienny taniec i śpiew 🕺🏾💃. Ogromne wrażenie zrobił na nas język ludu Damara - do słów dodaje się tzw. kliki. Niesamowite wrażenie - kiedy szamanka podczas opowiadania nam o różnych ziołach ciagle klikała, wow! 🤩
Teraz mogliśmy zrobić zakupy - sklep był pełny wyrobów stworzonych rękoma ludu Damara. Chłopcy oczywiście zrobili zakupy survivalowe - Wojtek nóż 🔪, Bartek zestaw do rozpalania ognia 🔥, a ja skusiłam się na kolczyki ze strusich jaj 🥚🤣.
Kolejne miejsce które odwiedziliśmy ma tak trudną nazwę, że nie potrafimy jej wymówić - Twyfelfontein. Jest to miejsce, w którym w roku 1946 osiedlił się farmer z Europy, ponieważ znalazł w skałach źródełko. Nazwa w miejscowym języku oznacza wątpliwe źródło - ponieważ woda raz w nim była, a raz nie 💦💦💦🚰. Okazało się jednak, że na skałach poza źródełkiem znajdują się też rysunki namalowane przez ludy San, które mieszkały tu tysiące lat temu. Miejsce to jest wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO ponieważ nigdzie indziej na świecie nie znaleziono aż tylu rysunków w jednym miejscu. 🤩🗺️
Rysunki były bardzo ciekawe, przedstawiały różne zwierzęta - jednak spacer po pustyni w pełnym słońcu, przy temperaturze ponad 30 stopni dał nam do wiwatu. 🌞🌞🌞Wszyscy byliśmy ledwo żywi. 😅😅😅
W planie mieliśmy jeszcze 3 godziny podróży do kolejnego kampingu.
Jednak okazało się, że w pobliżu można spotkać pustynne słonie więc nastąpiła zmiana planów 🧐👍🐘
Podjechaliśmy do pobliskiego kampingu zapytać czy możemy tam przenocować. Okazało się, że tak - zostawiliśmy więc nasze stoliki i krzesła, aby zarezerwować sobie miejsce. Przyszedł przewodnik z którym mieliśmy szukać słoni i już ruszaliśmy w drogę, gdy nasz towarzysz wyprawy Norbert najechał swoim autem na bardzo wysoką betonową studzienkę. Wszyscy byliśmy w szoku, bo znajdowała się ona na środku drogi i z naszych aut nie było jej widać. No i problem jak teraz z niej zjechać. Na szczęście od razu pojawiła się grupka miejscowych, którzy wraz z naszymi trzema kierowcami wymyślili sposób jak zrzucić auto z tej przeszkody. 🫣👍🫶
Bartek podsumował całą sytuacje - „ tylko nasz samochód nie miał jeszcze żadnej takiej akcji” 🙄😲🤔. Oby tylko nie wykrakał ??? 😤
W końcu mogliśmy ruszyć na poszukiwanie słoni 🐘🐘🐘🐘. Przez ponad godzinę jeździliśmy przez pustynie - krajobraz zmieniał się kilka razy: najpierw był piach, potem krajobraz księżycowy na końcu znowu był piach, ale tez pojawiła się zieleń i drzewa. I tam też w końcu wypatrzyliśmy dwa słonie, które zajadały się liśćmi z drzewa. Oczywiście nie obyło się też bez robienia kupy i sikania przez jednego z nich ( ku załamaniu Bartka, który tak właśnie zapamiętał słonia z chorzowskiego zoo) 💩🐘🤣🙄.
Niestety po chwilach radości musieliśmy przerwać dalsze poszukiwania, bo słońce powoli zachodziło, a do kampingu daleko 🫣😟😍.
Tym razem po ciemku musieliśmy rozłożyć obóz i zjeść kolacje. A potem zmęczeni jak nie wiem co wszyscy grzecznie poszli spać 🛌💤
16.08
Dzisiaj jesteśmy w drodze do Opuvo. To miasteczko, które mamy minąć w drodze do parku narodowego Etosha.
Droga łatwa nie była - cały czas drogą szutrową, mnóstwo piachu i kamieni.
Za to widoki za oknem przepiękne, bo widzieliśmy po raz pierwszy żyrafy 🦒🦒🦒.
Niestety przepowiednia Bartka się spełniła i złapaliśmy gumę 🛞🙄. Wyglądała strasznie, nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego. Podczas wymiany opony Bartek zauważył, że druga też jest w kiepskim stanie, więc też poszła do wymiany. 🙄😂🫣👍🛞
Do tego - ku naszej radości - asystowały nam spacerujące dookoła nas osiołki.
Kiedy w końcu znowu ruszyliśmy na trasie mijaliśmy bardzo fajne znaki drogowe - droga z pierwszeństwem dla słoni, dla bydła 🐄🐄🐘🐘.
Były także dwie przebiegające antylopy 🤩🤩.
W końcu dotarliśmy do miasta 🏙️- Opuvo zrobiło na nas ogromne wrażenie - to już jest taka prawdziwa Afryka - biali są tylko turyści. W mieście mieszają się ze sobą wszystkie ludy - były kobiety Himba, Herrero i po prostu zwykli mieszkańcy. 🛖Niestety panuje tu bieda. Pod sklepem, na stacji czy przy bankomacie nie mogliśmy odpędzić się od żebrających dzieci i dorosłych. 🛒
Nasza przewodniczka znalazła przewodnika, z którym zrobiliśmy zakupy i pojechaliśmy odwiedzić wioskę ludu 🛖. To co tam zobaczyliśmy zrobiło na nas niesamowite wrażenie - w wiosce mieszkają tylko kobiety z dziećmi. Mężczyźni podczas pory suchej wypasają kozy w górach. 🐐Cześć dzieci idzie z mężczyznami, druga cześć zostaje z kobietami i te dzieci chodzą do szkoły. Kobiety zaprowadzają dzieci do miasta do szkoły i idą po wodę ( 7km w jedna stronę!!!). 🚰💦W wiosce właściwie niewiele się dzieje. Kobiety robią biżuterię i inne rzeczy, które są przez nie sprzedawane.
Kobiety Himba się nie myją - okadzają się i balsamują swoje ciała olejkiem wymieszanym z ochrą. Mają przepiękną skórę, bardzo ładne buzie i zęby. Ich włosy także pokryte są ochrą. Nie noszą ubrań, okrywają dolne części ciała skórami. Dzieci noszone są na plecach. W ich chatkach właściwie tez nic nie ma - śpią na podłodze, na ścianach wiszą skóry - ubrania, jest kilka skrzyń zamkniętych na kłódki, w których jest jedzenie. Dzieci bawią się tym co znajdą - kamieniami czy patykami. Myślę, że są szczęśliwi. Nie znają innego życia. Jednak my byliśmy poruszeni tym co zobaczyliśmy. 🤩🥰♥️
17.08
Dzisiejszy dzień był chyba najbardziej wyczekiwanym dniem naszej wyprawy. 📷🤩
Po zaopatrzeniu się w nowe opony u wulkanizatora i zrobieniu zakupów spożywczych wyruszyliśmy do parku narodowego Etosha. 🛒🛞To tutaj spędzimy najbliższe trzy dni na safari! Juppi! ⛺️
Czekała nas dosyć długa podróż - w drodze widzieliśmy ludzi mieszkających na pustyni w domach z blachy czy drewna i błota. Jak oni tutaj żyją? Bez wody? Z daleka od miasta?🤔😳🙁
Po przekroczeniu bram parku czekały na nas same niespodzianki. Mijaliśmy zebry, antylopy i żyrafy. 🦓🦌🦒 Aż w pewnym momencie wypatrzyliśmy oczko wodne / wodopój, przy którym było mnóstwo zwierząt: stado słoni, zebr, żyraf, antylop i gnu. 🤩🤩🤩🥳 Coś nieprawdopodobnego! Wszyscy oglądaliśmy ten spektakl jak zahipnotyzowani. Ja oczywiście miałam mokre oczy. 🥺🤩🤪
Po krótkiej przerwie na jedzonko pojechaliśmy dalej i szczęście nas nie opuszczało. Cały czas mijaliśmy mnóstwo różnych zwierząt, aż w pewnym momencie wypatrzyliśmy także i lwy. 🦁A właściwie lwice wylegujące się leniwie pod drzewkiem.
W ostatnim etapie podróży widzieliśmy jeszcze szakale i hieny.
Do kampingu Okakuejo dojechaliśmy już w ostatnim momencie - było po zachodzie słońca i bramy zostały zamknięte. 🤨😳🤩 Na szczęście po dłuższej reprymendzie strażnika, mogliśmy wjechać na teren kampingu. ⛺️
Obóz rozkładaliśmy już po ciemku , to samo było z jedzeniem kolacji. Ale to nic - wszyscy byliśmy jeszcze wciąż podekscytowani tym ile zwierząt udało nam się zobaczyć 🥳🥳🥳
A na dobranoc odwiedziliśmy jeszcze wodopój w pobliżu naszego kampingu - i znowu mieliśmy szczęście - tym razem zobaczyliśmy czarne nosorożce 🦏🦏🦏🥳. Jedne z najgroźniejszych zwierząt na świecie (w przeciwieństwie do białych, ale o tym będzie póżniej…).
18.08
Dzień zaczął się dziś powoli. Nasza przewodniczka pozwoliła nam troszkę dłużej pospać 🛌 🤪🫶.
Potem było śniadanie, kąpiel i pranie. Na koniec składanie obozu i ruszyliśmy na polowanie. 😂👍
Po wczorajszych emocjach dzisiejsze „polowanie”na zwierzęta nie było już tak ekscytujące. W sumie spotkaliśmy te same zwierzęta co dzień wcześniej. Odwiedziliśmy także kilka wodopojów. Dzień był bardzo upalny, temperatura ponad 30 stopni, więc po kilku godzinach jeżdżenia wszyscy marzyli o kąpieli w basenie. ☀️😎Postanowiliśmy wrócić wcześniej do obozu. Dzieciaki były wniebowzięte! Szybciutko wszyscy się przebraliśmy i poszliśmy popływać w basenie. To był cudowny relaks. 🏊♀️🏊♂️🏊
Potem standardowo rozkładanie obozu, kolacja - a na dobranoc spacer do wodopoju, gdzie znowu podziwialiśmy nosorożce.
19.08
Dzisiaj zaczęliśmy dzień wcześniej - wyruszyliśmy na polowanie po 8. 🤷♀️
Mieliśmy szczęście, bo spotkaliśmy gepardy - samicę i cztery młode. 🐆🤩
W ich pobliżu było bardzo dużo antylop i przez chwile mieliśmy nawet nadzieje, że uda nam się zobaczyć polowanie, ale niestety nie. 🙃😉
W porze lunchu podjechaliśmy na kamping Halali. Zjedliśmy obiad i spędziliśmy dwie godziny na basenie. Dzień był bardzo gorący, więc wszyscy byli bardzo zadowoleni z tego powodu. 🏊☀️
Popołudniu jeszcze jeden wyjazd na polowanie. I znowu mieliśmy szczęście, bo widzieliśmy nosorożca. 🦏 Ale to nic - dumny nosorożec przeszedł przez drogę tuż przed naszymi autami! To dopiero gratka! 🫶🤩🤩🤩
Przed zachodem słońca wróciliśmy na kamping. To już ostatnia kampingową kolacja i ostatnia noc w namiocie. ⛺️♥️
20.08
Ostatni poranek w parku narodowym Etosha i przy okazji ostatnia noc w namiotach na kampingu.
Dzisiaj będziemy już spać w lodgy. 🥹
W drodze do bramy wyjazdowej urządziliśmy sobie ostatnie już polowanie. I znowu mieliśmy dużo szczęścia, bo widzieliśmy hienę jedzącą śniadanie 🤪🤣. Szakal próbował sie do niej przyłączyć, ale nie miał szans, hiena skutecznie go odganiała i wracała do jedzenia. 🤷♀️
A na zakończenie najdłużej przez nas wyczekiwany król zwierząt - lew! 🦁 Mieliśmy okazję podziwiać go spacerującego wzdłuż naszych aut, następnie przeszedł przez drogę i położył się pod drzewem! 🤩🦁
Po dojechaniu do lodgy był czas na pakowanie, sprzątanie auta. 🧹🧳Ale też i basen. 🏊♂️☀️
Wieczorem odbyła się pożegnalna kolacja. 🥹🥂🍽️
21.08
To już nasz ostatni dzień na afrykańskiej ziemi. 🥺 W sumie zaczęliśmy go bardzo aktywnie, wybraliśmy się na tzw. walking safari z nosorożcami. Dzieciaki zostały z naszą przewodniczką w lodgy, a my i druga para mieliśmy okazję pospacerować z nosorożcami. Przewodnik zabrał nas na spacer po farmie i razem z nim tropiliśmy nosorożce. I także dzisiaj, ostatniego już dnia mieliśmy szczęście zobaczyć w sumie 5 nosorożców. Na zakończenie naszej wyprawy kolejne niesamowite wrażenia 🦏.
Potem ostatni już przejazd naszymi autami 4x4 do
Windhouek, gdzie musieliśmy je oddać.
Ostatnia kolacja, ostatnie pakowanie i ostatni nocleg. Jutro wracamy do domu. Przed nami ponad 30h w podróży ✈️✈️✈️
Podsumowując naszą wyprawę:
przejechaliśmy 3300 km 🛣️
spaliśmy na najbardziej oryginalnych kampingach jakie dotąd widzieliśmy ⛺️
piliśmy szampana w niesamowitych miejscach 🍾
zaliczyliśmy rejs katamaranem
przeżyliśmy off road po wydmach 🤣🫣
zachwyciło nas safari w parku narodowym Etosha 🤩🫶
widzieliśmy prawdziwą Afrykę, tą piękną i tą smutną 🤩🥰.
Do usłyszenia! 🥰
Comments