top of page

"7 lat w Tybecie..."

  • grzegorzkoziolek
  • 28 mar 2024
  • 5 minut(y) czytania

27 - 28.03.2024r.


Czwartek to dzień w całości poświęcony na odkrywanie buddyjskich świątyni 🤣🪷🛕.


Zaczęliśmy od Dambulla Cave Temple zwanej także Rangiri. Jest to świątynia buddyjska wpisana na listę światowego dziedzica UNESCO. Świątynia została zbudowana w I w.p.n.e. w jaskiniach podzielonych na pięć części, w których stoi w sumie 150 statuetek Buddy. Oczywiście najbardziej zainteresowany był Wojtek 🤷‍♀️🤦‍♀️. Od podróży po Tajlandii trzyma Go na całego. Ciągle zadaje jakieś trudne pytania, chyba będzie się specjalizować w buddyzmie🤪. Z Grzegorzem planują już „ 7 lat w Tybecie” i to nie jest plan na oglądanie filmu 🫣🫣🫣.

Przed wejściem do świątyni oczywiście musieliśmy zdjąć buty, a ja z Grzesiem dodatkowo musieliśmy zakryć nogi (polecamy w takich sytuacjach ręczniki szybkoschnące - idealnie się do tego nadają lub pareo). W drodze do świątyni kupiliśmy także kwiaty - w prezencie dla Buddy 🙏💐. A tak naprawdę zostały mi wepchnięte do ręki - tak, mam problem z asertywnością! 😩

Sama świątynia bardzo nam się podobała. I rzeczywiście jest chyba miejscem z największą  ilością posągów Buddy na świecie. O dziwo i Grzegorzowi przypadła do gustu -  z uwagi na sporo akcentów, które wspomina z Nepalu. 🥰


Po opuszczeniu Dambulli, kolejny cel na naszej trasie to Kandy. 80km drogi zdjęły nam dwie godziny🫣. Było tak gorąco, że nawet klimatyzacja w pewnym momencie odmawiała nam posłuszeństwa i wiało ciepłym powietrzem. 🥵🥵🥵


Po dotarciu do Kandy chcieliśmy od razu zwiedzić świątynię Sri Dalada Maligawa, ale miasto przywitało nas niesamowitym tłokiem. 🛵🛺🚘Manewrowanie samochodem było mało przyjemne, więc zostawiliśmy samochód pod hotelem i do centrum wybraliśmy się tuk-tukiem 🛺. Szofer naszego tuk-tuka od razu chciał nam zorganizować cały dzień, wieczór, a najlepiej kilka dni 🤨🤣. Sypał „atrakcjami” dla turystów jak z rękawa. Na każdej ulicy - extra dla turystów - ktoś coś organizował, na przykład pokaz tańca 💃🕺🏾. Ja to bym się chętnie wybrała - znając moje zamiłowanie do tańca w ogóle. Ale jak chłopcy usłyszeli, że pokaz trwa godzinę to mnie przegłosowali. Nie miałam żadnych szans! 🤦‍♀️🤷‍♀️

Tym razem asertywność wzięła górę i trzymaliśmy się naszego koziołkowego planu na Kandy 🧐.


Po rekomendacji naszego kierowcy wybraliśmy się  do restauracji w stylu późno wiktoriańskim 😉gdzie trafił nam się stolik na balkonie. Miło jednak nie było , bo to co działo się na zewnątrz to był szok! 🫣🤪😳 Ryk przejeżdżających samochodów i autobusów, , klaksony, grająca muzyka, miliony ludzi. 🏍️🚚🚌🎶 Hałas był taki, że ledwo się słyszeliśmy przy stoliku. 🫣😤 Zjedliśmy szybko, wypiliśmy po zimnym piwku i 🍻udaliśmy się do świątyni Relikwii Zęba Buddy - Sri Dalada Maligawa. Świątynia jest pięknie położona nad jeziorem w którym pływały gigantyczne azjatyckie karpie lub coś podobnego do karpi. Niektórzy nasi spławikowi znajomi mieliby tu raj - wyniki pewnie lepsze niż na katowickiej dolinie 3 stawów 🎣🐟.


Świątynia, hmmm, jak to buddyjska świątynia (w ostatnim roku trochę ich zwiedziliśmy)- niewiele różniła się od poprzednich. Musieliśmy oczywiście zdjąć buty i zasłonić nogi. Zostaliśmy także przeszukani i sprawdzeni jak na lotnisku. 😩 Potem mogliśmy sobie już chadzać własnymi ścieżkami. Wojtek zaprowadził nas do budynku, w którym znajdowało się światowe muzeum buddyzmu. Muzeum było bardzo ciekawe, przedstawiało historię buddyzmu przez wszystkie buddyjskie kraje 🌍🌎🌏.

Najbardziej zainteresowany był Wojtek! 🤣🤣🤣 Przegonił nas po wszystkich muzealnych salach i zadawał pytania dotyczące buddyzmu, na które nikt nie znał odpowiedzi. 😂🤦‍♀️ Chyba będę musiała w końcu zgłębić ten temat, bo to nie pierwszy raz kiedy Wojtek wykazuje autentyczne zainteresowanie tą religią 🤩📚🤷‍♀️. Zaskoczył nas też fakt, że chłopcy rozpoznali świątynie, które oglądaliśmy podczas naszej podróży po Indonezji. Na koniec Wojtek z wielkim przejęciem zapalił jeszcze kadzidełka 🕯️🤪😍. Dodam tylko, że złotych zębów Buddy nie widzieliśmy, bo musielibyśmy zaczekać na ich wystawienie jakieś 3 godziny 🤦‍♀️🤣🤪.

Przed zachodem słońca udało się jeszcze pospacerować brzegiem jeziora, a następnie wróciliśmy tuk-tukiem do hotelu. 🛺


Wieczorem po basenowych szaleństwach po raz pierwszy podczas tego wyjazdu udało nam się pograć w planszówki 👏🎲.


W piątek rano zaraz po w końcu! europejskim  śniadaniu (omlety, chleb tostowy i owoce ☕️🍞) wyruszyliśmy na plantacje herbaty🌱 🍵🫖.


Wspomnę jeszcze tylko dlaczego to dzisiejsze śniadanie było normalne 🤪😉.

W poprzednim hotelu, w którym spaliśmy dwie noce jedliśmy dwa śniadania. Po pierwszym z nich, które było tak duże, że zaspokoiłyby głód co najmniej 8 osób mieliśmy chytry plan, że następnego dnia grzecznie poprosimy tylko o omlety i chlebek. 🤔👍Ale nic z tego - pani kelnerka oczywiście z uśmiechem przystała na naszą prośbę i przyniosła nam omlety. 🫶 Niestety zaraz po nich na stół wjechało jeszcze dokładnie to samo co dnia poprzedniego 🙄:

  • Rotti - placki z mąki pszennej lub kukurydzianej z dodatkiem wiórek kokosowych,

  • Naleśniki zrobione z makaronu, także wypełnione wiórkami kokosowymi,

  • String hoppers - cieniutki makaron,

  • Smażone w głębokim tłuszczu placuszki kukurydziane,

  • Curry i inne dodatki do makaronu.( Oczywiście nie mamy nic przeciwko makaronom, ale śniadanie i to jeszcze makaronowe wariacje, to dla nas trochę za dużo 🤪🤣😳. )

Aaaa i jeszcze talerz owoców: banany, ananas, papaja, arbuz 🍉🍌🍍!

Zamarliśmy! 😳😳😳 😲😲😲 Po prostu zamarliśmy i nie wiedzieliśmy co mamy zrobić. Oczywiście z grzeczności poza zjedzonymi omletami dojedliśmy jeszcze kilka innych potraw i objedzeni jak wieloryby odeszliśmy od stołu 🫣🤪🤣🤣🤣


Wracając do dzisiejszego dnia po drodze do Nuwara Eliya zatrzymaliśmy się na plantacji herbaty Blue Field Tea Factory. Nie mogliśmy nie odwiedzić największej atrakcji na Sri Lance! 😉Przewodnik, który świetnie mówił po angielsku, ale miał też wstawki po polsku (i to o dziwo nie był: Lewandowski 🤦‍♀️ ) oprowadził nas po plantacji zaczynając od pól herbaty, poprzez fabrykę, a kończąc oczywiście na degustacji. Chłopakom bardzo podobało się zbieranie listków herbaty🌱🌱🌱. Zaskoczył nas fakt, że trzy rodzaje herbaty: czarna, biała i zielona pochodzą tak naprawdę z tej samej gałązki liści 😲👍. Bartek ( nasz przyszły inżynier) oczywiście był bardzo zainteresowany wszystkimi maszynami znajdującymi się w fabryce 🤩. Okazało się, że najbardziej naturalnym procesem jest produkcja herbaty zielonej i białej. Najdłużej produkuje się herbatę czarną. Mimo to czarna herbata jest najtańsza, a pozostałe dwie najzdrowsze. Nam podczas degustacji najbardziej smakowała jednak czarna herbata 🤷‍♀️🤦‍♀️🫖🍵 i jej zapasy zakupiliśmy w sklepiku.


Po opuszczeniu fabryki pojechaliśmy już prosto do Nuwara Eliya - miejsca, które słynie z tego, że kiedyś zamieszkiwało tu sporo Brytyjczyków. Zostało po nich sporo bungalowów, które kiedyś zamieszkiwali właściciele plantacji, a dziś są przerabiane na hotele. Miejsce to rzeczywiście jakoś tak wyróżniało się swoim spokojem i porządkiem. I trzeba dodać,  że temperatura spadła poniżej 25 stopni, bo znajdujemy się na wysokości 1800 m.n.p.m. 🌞🙏👌


Nasz hotel znajdował się w dosyć bliskiej odległości od przepięknego jeziora Gregory Lake, więc udaliśmy się tam na spacer. 🚶 🌱💦 Po drodze wstąpiliśmy na pyszną pizzę do restauracji polecanej na Trip Advisor. Salmiya Italian Restaurant serwuje naprawdę niezłą pizzę, choć z zewnątrz lokal nie zachęca do wejścia. Skromy budynek z zielonej blachy wewnątrz pachniał naprawdę przyjemnie i było tam dosyć czysto. Do tego jeszcze przemiła pani właścicielka. 🍕


Spacer brzegiem jeziora, lody, kolejne popołudnie z planszówkami - tak dzień dobiegł końca.


Jutro mamy w planie trekking ( chłopaki jeszcze nie wiedzą) 🤷‍♀️🤦‍♀️🫶.

 
 
 

Comments


bottom of page