top of page

Khao Sok - „błotne słonie”, zioło… i miły Taj.

  • grzegorzkoziolek
  • 5 mar 2023
  • 3 minut(y) czytania

02.03.2023r.

Chłopaki nakręceni perspektywą asystowania podczas karmienia i kąpieli słoni w pobliżu Parku Narodowego Khao Sok, ledwo otwarli oczy 🛌i już zaczęli zasypywać nas pytaniami: kiedy jedziemy? Ile będzie tych słoni? Co jedzą? Czy będą z nimi pływać? Ile ważą? Ile lat mają? 😱Niby oczywiste i standardowe te pytania, ale też pierwszy raz będziemy uczestniczyć w takim wydarzeniu. Odpowiadaliśmy mniej lub bardziej precyzyjnie, więc chłopcy nie omieszkali wyrazić swoją dezaprobatę do tak uzyskanych od nas informacji. 🤷‍♀️🤷🏻Sytuacja stawała się napięta. Do wyjazdu zostało kilka godzin, brak precyzyjnych odpowiedzi, a tu jeszcze serwujemy im poranne obowiązki… ułamki dziesiętne dla Bartka 🧮 , nauka literek dla Wojtka 😂🫣


Ale już tak na poważnie. 😉Naczytaliśmy się o traktowaniu słoni 🐘 w Tajlandii 🇹🇭. Jak ze wszystkim w dzisiejszym świecie - skrajności na każdym kroku. Wybraliśmy, więc wizytę gdzie nie było przejażdżki na słoniach. Szukając informacji w różnych źródłach, natrafiliśmy nawet na artykuł z którego wynikało, że słonie indyjskie zamieszkujące zwłaszcza Azję południowo-wschodnią przeszły metamorfozę ze zwierząt całkiem dzikich do bardziej „gospodarskich”. Rozmnażają się i żyją wśród ludzi. To inny gatunek niż żyjące w buszu na wolności słonie afrykańskie. I od wieków słonie indyjskie wykorzystywane są do transportu oraz pracy.


Do Elephant Care Camp🌴, ruszyliśmy popołudniu. Przyjechał po nas bardzo sympatyczny Taj, z 3-letnim synem 👶🍼, który podróżując na przednim fotelu pasażera, niezapięty pasami spokojnie popijał sobie mleko w butelce. My, mając jeszcze obrazy z pierwszego wieczora, czyli walkę ze zmotoryzowaną częścią tajskiego społeczeństwa podczas przejścia na drugą stronę ulicy, szybko zapieliśmy pasy i wstrzymaliśmy oddech co się wydarzy 🫣. Na szczęście, Pan Taj, ruszył spokojnie i z gracją dojechaliśmy szcześliwie do celu naszej podróży.


W drodze Pan Taj był na tyle miły, że podjechał na punkt widokowy z którego roztaczał się piękny widok na park narodowy Khao Sok. Więc zrobiliśmy kilka fotek i dalej w drogę. 📷🏞️


Po dotarciu na miejsce zostaliśmy poczęstowani miejscowymi specjałami: 🍵herbatą jaśminową i herbatką z 🪴 😊🤣🫣, galaretką z dyni, różkami ryżowymi z sosem miodowym.


Jak się okazało słonie uwielbiają kąpiele błotne! Takie popołudniowe chlapanie się w kałuży pełnej błota to codzienny rytuał. Poprosili nas, aby im pomóc 🫣. Lekko przerażeni staliśmy i patrzyliśmy co mamy teraz robić 😲😲😲( w planie było mycie słonia, ale informacje o błocie chyba przeoczyliśmy 🤣🫣). Na koniec musieliśmy tylko wysmarować błotem ich głowę i okolice trąby (tam już nie były w stanie sobie nanieść tej oryginalnej „maseczki”). Trzeba przyznać, że to dosyć niecodzienne przeżycie 😄😄😄. Po takiej błotnej kąpieli, nie tylko słonie wymagały gruntownego mycia 🫣. Nie pozostało nic innego jak wejść ze szczotką ryżową do rzeki i się porządnie wyszorować 👍🛁🐘🧽💦. Właściwie to podobne doświadczenie mamy odbierając Wojtka z przedszkola, jak ma tzw. błotne piątki😄😂.


Jak już wszyscy (słonie i my) byli wyszorowani, mogliśmy nakarmić słonie bananami 🍌🍌🍌, liśćmi palm i małymi ananasami.


Generalnie wszystko wydawało się naturalne. Z taką też myślą wróciliśmy do hotelu. 👍🐘♥️


Jutro czeka nas wyprawa do parku narodowego 🛶


03.03.2023r.

Dzisiaj wybraliśmy się na długo wyczekiwaną wycieczkę do parku narodowego Khao Sok.

Jest to jeden z największych lasów deszczowych w Tajlandii, starszy od puszczy amazońskiej! 🫣🌴🎋

A do tego znajduje się tam przepiękne, ogromne, turkusowe jezioro Cheow Lan Lake. 💧Zbiornik ten powstał na skutek zbudowania tamy. Jezioro otoczone jest wapiennymi górami, a w niektórych częściach jeziora wyrastają z wody strzeliste skały, które dodają uroku i urozmaicają cały krajobraz tego jeziora.


Nasza wycieczka zaczęła się od rejsu tzw. „ long tail boat”. 🛶🌤️ Łodzią dopłynęliśmy do jaskini Coral Cave. Spacer po ciemnej jaskini był zupełnie nowym doświadczeniem dla naszych chłopaków. 🔦Podziwialiśmy stalagmity, stalaktyty, nietoperze i niestety też całkiem spore pająki 🕷️🕸️.

Następnie krótki trekking po lesie deszczowym, przy wilgotności prawie 100%, czuliśmy się jak w saunie. Bujna roślinność, liany, bambusy, a nawet cynamon, zrobiły na wszystkich duże wrażenie. Do tego dżungla urządziła dla nas całkiem niezły koncert. 🎶 Od nawoływania gibonów, po coś w rodzaju cykad spotykanych w Grecji czy Chorwacji, ale lekko 3 razy głośniejsze. Jeśli siła wydawanych przez nie dźwięków jest proporcjonalna do wielkości, to całe szczęście nie stanęliśmy z nimi w „cztery oczy”. 😱

Tak na marginesie, to po powrocie do naszego hotelu, w drodze do pokoju z drzewa spadł „insekt”. Podobny do chrabąszcza, tylko większy, tak na oko, o średnicy ponad 10 cm (połowa otwartej dłoni dorosłego człowieka). Spadł na „plecy”, była więc misja ratowania. Udało się bez ofiar po obu stronach.👍🫣😂


Na koniec zjedliśmy przepyszny tajski obiad i mogliśmy popływać w jeziorze. 🏊‍♀️🚣‍♀️🩱Chłopaki mieli też szansę pooglądać ogromne ryby, hodowane przy restauracji. 🐟


Wojtkowi tak podobała się wycieczka, że podziękował naszemu Tajskiemu przewodnikowi „Thank you very much” i podarował mu cukierek Ice 😂😍


Jutro jedziemy dalej - kierunek Krabi 🚌

 
 
 

Comments


bottom of page