top of page

Pierwszy dzień na Sri Lance, pierwszy azjatycki "mandat" ;-)

  • grzegorzkoziolek
  • 26 mar 2024
  • 3 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 28 mar 2024

24.03 - 26.03.2024r.


Tak! Jesteśmy na Sri Lance 👍🐘🍀. I tym razem po nawet dosyć krótkiej podróży: dwa krótkie loty po 5h i 4h , Warszawa - Dubaj i Dubaj - Kolombo. ✈️

W ciepłą i słoneczną sobotę wyjechaliśmy z domu w Chorzowie. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o zimną, wietrzną i deszczową Łódź. Tam mieliśmy niespodziankę dla naszych chłopaków - Hot Wheels Monster Truck Show! 🏍️🛻🏎️ Niesamowicie głośne show 🤣🤣🤣. Potem pognaliśmy do jeszcze zimniejszej Warszawy, aby w niedzielę wylecieć ku kolejnej przygodzie. Tutaj na Sri Lance jest prawie 40 stopni, więc w ciągu tych 3 dni mieliśmy przegląd prawie każdej możliwej pogody🌞🌬️🌧️.


W poniedziałek po wylądowaniu w Kolombo odebraliśmy samochód i pognaliśmy w kierunku Dambulli (miasto w samym środku Sri Lanki), pierwszego celu na naszej podróżniczej mapie.

Do przejechania było 120 km, ale przy „azjatyckich” warunkach drogowych to 3 godziny jazdy. 🤷‍♀️ Spodziewaliśmy się, że warunki na drodze będą podobne do tych na Jawie czy w Tajlandii, czyli drogowa „walka o przetrwanie” 😂💪💪💪🚘. Byliśmy jednak pozytywnie zaskoczeni 😉🙃. Okazało się, że Lankijczycy są spokojniejsi na drodze. Ruch jest zdecydowanie mniejszy,  jest mniej skuterów, tuk tuków, ciężarówek i zdezelowanych autobusów.  Kierowcy zdecydowanie rzadziej używają  klaksonów i nie jeżdżą jak szaleni 💪🙏. Co prawda wyprzedzają, gdzie tylko się da, ale odbywa się to przy zachowaniu dużej ostrożności.


I tutaj my, a właściwie Grzegorz nie wyłączył trybu „Indonezyjskiej drogowej APOKALIPSY” i trochę Go poniosło, bo zostaliśmy zatrzymani przez policję. Grzegorz wyprzedzał (nie tylko On) na białej ciągłej linii i to pod górkę. 🤷‍♀️🤦‍♀️ Oczywiście nie byliśmy jedyni, których policjant zatrzymał, ale jak zobaczył „białe twarze” to resztę puścił wolno i skupił się na Grzegorzu. 🥹 Wojtek cały przestraszony, obawiał się, że tatę aresztowali 😂😳. Przemiły Pan policjant próbował jednak wszelkimi sposobami wystawić mandat, ale płatny „na miejscu”. 🤪 To chyba taki extra mandat dla białego turysty, żeby się nie musiał biedny turysta fatygować z blankietem do najbliższego urzędu pocztowego, aby go opłacić 😳. No bo to pewnie bardzo skomplikowana procedura, a tu frontem do turysty - pięknie! Jacy wspaniali Ci policjanci na tej Sri Lance🤫. Ale zanim doszło to załatwienia „formalności” to pytał Grzegorza: jak się czuje z tym co zrobił? 🤔🫣 Grzegorz odpowiedział, że bardzo mu przykro, wie, że zrobił coś złego i, że bardzo przeprasza i już będzie grzecznie jeździł 🤣🤦‍♀️. Policjantowi chyba to nie wystarczyło, poszedł po grubą książkę z listą wykroczeń drogowych i ich cennikiem. Dalej męczył jak się z tym Grzegorz czuje, że to mandat, ale trzeba opłacić na poczcie i znowu zapytał  „to, co robimy?” 😜 Finał był taki - mandat „płatny na miejscu”  - 26 zł (2.000 rupii) 🤪😳😂😂😂🤷‍♀️.

A na koniec zapytał tylko jeszcze czy to nie problem, że płatny na miejscu i w sumie to przeprasza za niedogodności związane z całym tym drogowym incydentem 🤦‍♀️.


Reszta drogi była już spokojna - podziwialiśmy widoki, małe miasteczka, ludzi. Jest tutaj zdecydowanie czyściej i spokojniej niż w Indonezji czy Tajlandii. Nie rzucały nam się w oczy porzucone na każdym kroku śmieci 🫶. Aaaaaa  i kable też wyglądają lepiej ! ⚡️🤣🤦‍♀️


Po dojechaniu do hotelu, w sumie po 20 godzinach w podróży, siły były już tylko na basen, jedzenie i zasłużone zimne piwo. Pozostało jeszcze zaplanować kolejny dzień 🗺️📖.


We wtorek rano wstaliśmy wcześnie. Wszyscy byli wypoczęci i wyspani po długim śnie w wygodnych łóżkach 🛌😴💤. W planie mieliśmy wejście na górę Sirgiya tzw. Lwią Skałę🦁🪨 - wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO . Są to ruiny pałacu wybudowanego w V wieku na polecenie króla Kassjapy.  ⛲️ Pałac tak naprawdę był kompleksem basenów, sadzawek i fontann. Kiedyś kąpały się w nich piękne kobiety różnych ras i narodowości, a król - uznawany za znawcę płci pięknej - je obserwował.

Po dojechaniu na miejsce zaczepił nas jeden z przewodników, który został z nami już do końca wycieczki. Byliśmy bardzo zaciekawieni historią tego miejsca. Nawet nie zauważyliśmy kiedy weszliśmy na szczyt - przewodnik fantastycznie opowiadał, a chłopaki ciągle zadawali mu jakieś pytania. Po drodze mieliśmy okazję podziwiać makaki, warany, różne rodzaje ptaków. 🐒🦎

W sadzawkach pływały lilie wodne i kwiaty lotosu. 🪷Pokonaliśmy ponad 2000 schodów, aby dostać się na szczyt tej skały ( tylko 180 m.n.p.m.). 🥵Z góry rozciągał się przepiękny widok - zieleń, zieleń i jeszcze raz zieleń. 🌱🌴🪴


Po zejściu na dół mieliśmy w planie odwiedziny w świątyni, która znajduje się w jaskiniach. Jednak byliśmy tak wykończeni 40 stopniowym upałem, że pojechaliśmy do hotelu. 🥵🫣. Popołudnie znowu spędziliśmy leniwie na basenie. 🏊💦


A jaskinie zostawiamy sobie na jutro rano. 🛕

 
 
 

Comments


bottom of page